Jakie oszustwa czyhają dziś na sprzedawców w e-commerce? Dlaczego to już nie tylko problem kupujących?
Z roku na rok rośnie liczba oszustw wymierzonych w e-sprzedawców. Sklepy internetowe stają się łatwym celem, jeśli zaniedbają podstawowe środki ostrożności. Lepiej nie sprawdzać tego na własnej skórze.

Nie tylko klienci padają ofiarą oszustw
W dyskusjach o cyberbezpieczeństwie najczęściej mówi się o klientach — o tym, że ktoś zapłacił, a towar nie dotarł, że kliknięto w złośliwy link albo podano dane logowania w fałszywym formularzu. Tymczasem coraz częściej to sprzedawcy są na celowniku. I to nie przypadkiem. Dla oszusta konto sprzedawcy to skarb. Przede wszystkim dlatego, że regularnie wpływają na nie pieniądze. Poza tym — łatwo przewidzieć, kiedy pojawi się większa suma. Wystarczy obserwować oferty, szczególnie te z droższymi produktami. Do tego dochodzi przyzwyczajenie wielu sprzedawców do „urzędowego” tonu platform sprzedażowych. Weryfikacje konta, potwierdzenia tożsamości, przypomnienia o dokumentach — wszystko to wygląda znajomo. I właśnie ten schemat często bywa wykorzystany do przeprowadzenia ataku. W praktyce wystarczy jedna chwila nieuwagi. Kliknięcie w podejrzany link, przekazanie danych nie temu, komu trzeba, lub zgoda na niestandardową formę płatności. Straty mogą być bolesne — i nie chodzi tylko o pieniądze. Czas, nerwy i utracone zaufanie klientów też mają swoją wartość.
Najczęstsze zagrywki oszustów i sposoby, by się nie dać złapać
1. Wiadomość niby od klienta, a w tle próba wyłudzenia
Zaczyna się niewinnie. Ktoś pyta o produkt, dopytuje o szczegóły, może chce „dogadać się poza platformą”. A potem przychodzi link do „szybkiej płatności” albo prośba o numer konta. Klasyka gatunku. Jak reagować? Nie podaje się żadnych danych finansowych w wiadomościach prywatnych. Każda próba przekierowania rozmowy poza oficjalny system płatności powinna zapalić czerwoną lampkę. Jeśli coś wygląda dziwnie — lepiej zgłosić temat administratorowi platformy, zamiast ryzykować.
2. Przejęcie konta przez login i hasło zdobyte phishingiem
Ktoś klika w fałszywą stronę logowania — i tyle. Oszust ma dane, loguje się, zmienia numer konta do wypłat, kasuje oferty albo rozsyła dziwne wiadomości do klientów. Czasami mija kilka dni, zanim ktoś w ogóle zorientuje się, że coś jest nie tak. Co pomaga? Uwierzytelnianie dwuskładnikowe. To nie fanaberia, tylko realne zabezpieczenie. Nawet jeśli hasło wycieknie, logowanie nie przejdzie bez kodu z telefonu czy aplikacji. A to często wystarcza, by zablokować dostęp osobie postronnej.
3. Wiadomość o „weryfikacji konta” — niby od platformy, ale niekoniecznie
Treść brzmi znajomo: „Potwierdź dane”, „Zaloguj się, aby uniknąć blokady”, „Sprawdź dokumenty”. Klik — i już wiadomo, że to nie była prawdziwa strona Allegro czy Shopee. Ale wtedy może być za późno. Co robić? Zamiast klikać w link z wiadomości, lepiej samodzielnie wejść na stronę platformy i sprawdzić, czy rzeczywiście coś wymaga uwagi. Jeśli komunikat brzmi jak z automatu, a adres nadawcy jest dziwny — lepiej dmuchać na zimne.
4. Prośba o zmianę adresu dostawy po opłaceniu zamówienia
Klient płaci, a chwilę później pisze, że pomylił adres. Prosi, żeby wysłać paczkę gdzie indziej — czasem nawet uprzedza, że „kurier już czeka”. W teorii to może być uczciwa sytuacja. W praktyce — często sposób, by przejąć towar, zanim trafi do właściwego odbiorcy. Jak postępować? Wysyłki najlepiej realizować tylko na adres podany przy zamówieniu. W razie zmian — lepiej anulować transakcję i poprosić o złożenie nowego zamówienia z poprawnymi danymi. Prosto, jasno, bez kombinowania.
5. Płatność „po znajomości”, poza systemem
zapoznaj się z bogatymi pakietami usług jakie mogą sprostać Twoim oczekiwaniomJeżeli szukasz wsparcia prawnego swojego e-biznesu
„Wyślę pieniądze BLIK-iem”, „Możemy zrobić to poza Allegro, będzie szybciej i bez prowizji” — takie propozycje pojawiają się regularnie, zwłaszcza na grupach sprzedażowych. Problem w tym, że takie płatności nie są objęte żadną ochroną. Jeśli pieniądze znikną, szanse na odzyskanie są znikome. Transakcje powinny przebiegać przez oficjalny system sprzedażowy. To nie tylko zabezpieczenie dla klienta, ale też dla sprzedawcy. Każde obejście systemu to potencjalne ryzyko — i raczej nie warto oszczędzać kilku złotych prowizji, jeśli w grę wchodzi strata całej transakcji.
Bezpieczny sklep to nie luksus, tylko konieczność
Sprzedaż online może być wygodna, opłacalna i skalowalna — ale tylko wtedy, gdy jest bezpieczna. Zaniedbanie podstawowych zabezpieczeń to dziś proszenie się o kłopoty. Nie trzeba mieć certyfikatu z cyberbezpieczeństwa, żeby działać rozsądnie. Zadbany sklep to nie tylko atrakcyjna oferta i szybka wysyłka. To też odpowiedzialność za dane klientów, własne konto, środki i reputację. A ta ostatnia buduje się latami, a można ją stracić w jeden dzień — po jednym kliknięciu. Lepiej więc zawczasu przygotować się na to, co prędzej czy później i tak zapuka do drzwi. I mieć gotowy plan, zanim ktoś spróbuje rozmontować sklep od środka.